Dla zawodników jest to największe wyzwanie, dla mnie była to przygoda życia, już od samego przelotu do Buenos Aires gdzie po trudach 12-godzinnego lotu miałem nogi…

spuchnięte jak banie, po codzienne kładzenie się spać po 22-23.00 i pobudki o 3-4 nad ranem przeplecione z krajobrazami jak z filmu przyrodniczego gdzie w tle mamy piękny uspokajający głos Krystyny Czubówny. Ale aż tak sielsko nie było bo noce na biwakach były także że mechanicy wtedy zaczynali swoją pracę i niefortunnie bliskie umiejscowienie naszej ekipy bliskie drużyny ze wschodu Kamaza skutkowało tym że szlifierki, młoty, i wszelkie hałasy rodem z huty towarzyszyły mojemu snu. Dodam jeszcze że noce były gorące, dnie takie że nogi sobie poparzyłem słońcem z czego nasz komik Tomek Karolak z którym robiłem wideo miał ubaw że chodzę w sandałach w skarpecie (unikałem tak słońca). No nie było lekko, ale setki gigabajtów materiałów jest dla mnie pamiątką na jaką mało kto może sobie w życiu pozwolić.